W mieszkaniu w austriackim Stockerau zmarł Marek Ostrowski. Przed dwoma miesiącami miał zawał serca. Kilka dni temu został wypisany ze szpitala. Odszedł podczas snu z niedzieli na poniedziałek. Marek nie był typem boiskowego lidera, ale miał niezwykłe serce do walki. I to waleczne serce w końcu nie wytrzymało. Ostatnie lata nie pracował, siedział w domu, na pewno to wszystko przeżywał - mówi jego kolega z Pogoni Szczecin Adam Kensy, który kiedyś namówił go na transfer z Zawiszy Bydgoszcz, a potem pomógł mu załatwić klub w Austrii.
Uzdolniony pomocnik, urodzony 22.11.1959 r. w Skrwilnie, zaczął grać najpierw w miejscowym klubie Skrwa Skrwilno, a potem jako nastolatek w Wiśle Płock, którą reprezentował do 1978 r. Od początku swojej kariery nosił pseudonim „Ostry”.
Gdyby miał Pan wymienić trzech najlepszych piłkarzy w historii Wisły [Płock], na kogo by Pan postawił? Włodzimierz Małowiejski, były piłkarz i trener Wisły: - [...] postawiłbym na Marka Ostrowskiego, który wiślakiem został jako 14- czy 15-letni chłopak. Trafił do Płocka w pierwszej kolejności dzięki Witkowi Słabkowskiemu, który pochodził z tej samej miejscowości. Ale nie wszyscy dostrzegali w nim duży talent. Postawił na niego Stanisław Tymowicz, który przez lata zrobił w Płocku kawał świetnej roboty.
Jesienią 2013 r. Marek Ostrowski został członkiem klubu seniora Wisły Płock „Stara Wiara”.
Ale Marek Ostrowski kochał nie tylko piłkę. Witek Słabkowski opowiada, że właśnie w Płocku zakochał się w uroczej Hannie, którą potem poślubił – i którą opuścił tylko raz: właśnie teraz, gdy odszedł na niebiańskie boiska, do Włodzimierza Smolarka, Kazimierza Deyny i wielu innych sławnych polskich piłkarzy.
Z Płocka przeniósł się do Stoczniowca Gdańsk, następnie w ramach służby wojskowej do Zawiszy Bydgoszcz, a w 1982 r. do Pogoni Szczecin, z którą był związany do końca profesjonalnej kariery w Polsce. Zagrał w 226 meczach ekstraklasy, zdobywając m.in. wicemistrzostwo i trzecie miejsce w krajowych rozgrywkach.
Mariusz Kuras, były piłkarz Pogoni (rozegrał najwięcej spotkań w historii szczecińskiego klubu w ekstraklasie): - W jedenastce wszech czasów Pogoni powinien się znaleźć Marek Ostrowski. Jest on najlepszym zawodnikiem, z jakim grałem w Pogoni Szczecin, z jakim grałem kiedykolwiek. Miał wszystko, co było potrzebne do osiągnięcia wielkiego sukcesu. Myślę, że mógłby zrobić większą karierę niż zrobił. Potężne uderzenie z prawej i lewej nogi. Piłkarz przez „duże P”.
– Podobnie jak ja, Marek mógł grać zarówno w obronie, jak i w pomocy – wspomina po latach grę Ostrowskiego inny były piłkarz Pogoni Henryk Wawrowski. – To był bardzo dobry piłkarz, nieustępliwy, twardy. Po prostu „Ostry”.
Marek Ostrowski w reprezentacji Polski debiutował 25 stycznia 1981 r. w meczu z Japonią. Do 1987 r. rozegrał w kadrze 37 spotkań i strzelił 1 gola.
Grywający zwykle na lewej obronie Ostrowski był ważnym piłkarzem Antoniego Piechniczka w reprezentacji Polski. Zaczął u niego grać po mistrzostwach świata w Hiszpanii i odegrał ważną rolę w wywalczeniu awansu do kolejnego mundialu (w Meksyku 1986). - Zawsze będę pamiętał o jego golu w wyjazdowym meczu z Grecją. Na początku drugiej połowy gospodarze wyrównali na 1:1, a po chwili właśnie on kapitalnym strzałem przywrócił nam prowadzenie. Ostatecznie wygraliśmy 4:1, co nas bardzo przybliżyło do Meksyku - opowiada Piechniczek. - Ceniłem Marka za jego zaangażowanie w grę i waleczny charakter.
Nie odpuszczał, dużo biegał, miał znakomitą wydolność - opowiada były selekcjoner. Ostrowski w Meksyku zagrał we wszystkich czterech spotkaniach biało-czerwonych (z Marokiem, Portugalią, Anglią i Brazylią).
Po mistrzostwach wystąpił jeszcze w 6 meczach u nowego selekcjonera Wojciecha Łazarka, ale już tylko raz w spotkaniu o punkty. Potem - jako jeden z najlepszych piłkarzy w historii Pogoni - wyjechał do Austrii.
W 1991 roku z zdobył z SV Stockerau Puchar Austrii i zagrał w Pucharze Zdobywców Pucharów przeciwko Tottenhamowi (0:1, 0:1). Jeszcze raz zmierzył się więc m.in. z Garrym Linekerem, który 5 lat wcześniej z reprezentacją Anglii strzelił trzy gole Polsce. Tym razem Lineker bramki nie zdobył, ale jego zespół znowu był lepszy. - Jestem przekonany, że Marek mógł jeszcze więcej osiągnąć. To był bardzo dobry piłkarz - podkreśla Adam Kensy.
W 2016 roku Marek Ostrowski odwiedził Skrwilno z okazji jubileuszu 50-lecia GLKS Skrwa Skrwilno, tryskając radością, humorem i energią. Już więcej do nas nie przyjedzie…